Organizator:

J. Faryś: "Nie ma odwrotu od nowej ery motoryzacji"

Podziel się

Podczas Global E-Mobility Forum mieliśmy okazję porozmawiać z Jakubem Farysiem. Prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego opowiedział nam o tym, jak bardzo zmienia się przemysł motoryzacyjny, dlaczego to klienci będą mieli największy problem z przystosowaniem się do tych zmian oraz co zrobić, aby Polacy częściej sięgali po auta przyjazne środowisku.

Podczas Global E-Mobility Forum elektromobilność została odmieniona przez wszystkie przypadki. Uczestnicy wydarzenia zgodnie przyznali, że zachodzące zmiany mają charakter przełomowy. Jakub Faryś, jeden z uczestników spotkania plenarnego na GEF 2019 przyznaje, że trwająca rewolucja ma bardzo szeroki wymiar: - Na pewno nie ma odwrotu od nowej ery motoryzacji, na którą składa się kilka obszarów. Pierwszy z nich to nowe napędy, drugi to nowy sposób użytkowania samochodu, czyli m. in. współdzielenie, trzeci to z kolei nowe funkcje samochodu, czyli cyfryzacja pojazdów. Może się okazać, że za 10, 30, czy 50 lat producenci będą nie tylko dostarczycielem pojazdu, ale także usługi przemieszczania się, usługi mobilności. 

Niemałą rolę w całym procesie odgrywa elektromobilność, która zdaniem prezesa Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego będzie kluczowa dla sprostania regulacjom dotyczącym niskiej emisji spalin. - Elektromobilność powoduje, że motoryzacja będzie inna, pozwoli także wypełnić bardzo ambitne cele, które zostały wyznaczone przez Komisję Europejską, Parlament Europejski, czy kraje członkowskie. Bo jeżeli mówimy o redukcji dwutlenku węgla na poziomie 37,5% dla samochodów osobowych, 31% dla aut dostawczych i 30% dla pojazdów ciężarowych w 2030 roku, to jest  to bardzo krótki czas. Żeby spełnić te normy i oczekiwania musimy mieć inne pojazdy - powiedział. 

Producenci muszą, klienci mogą mieć opory 

Do zachodzących zmian muszą dostosować się wszyscy - od producentów do klientów. - Producenci nie mają wyjścia. Jeżeli chcą być dalej w grze, jeżeli chcą być dalej na rynku muszą takie rozwiązania proponować. Podobnie jest w przypadku producentów części i podzespołów którzy muszą być gotowi nowe zapotrzebowanie  - uważa J. Faryś, jednocześnie przestrzegając: - Tu jest pewne ryzyko dla Polski, która jest jednym z najważniejszych krajów produkujących podzespoły, ale duża część tej produkcji, mniej więcej połowa, dedykowana jest dla pojazdów klasycznych, spalinowych. Jeżeli te firmy nie zmienią swojego podejścia, będą miały problem - dodaje. 

Zmierzyć się z nową nową rzeczywistością w świecie motoryzacji muszą także konsumenci. Wielu z nich będzie musiało zmienić swoje dotychczasowe przyzwyczajenia i właśnie w tym miejscu nasz rozmówca upatruje największych trudności: - W mojej ocenie największy problem jest w obszarze klienta, ponieważ jako konsumenci jesteśmy przyzwyczajeni do określonego zasięgu, jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że „ładujemy” swój samochód w 15 min z fakturą VAT i hot-dogiem. Jeżeli przyjdzie nam przesiąść się do samochodów, które mają mniejsze zasięgi, gdzie „ładowanie” ich zajmuje więcej czasu, to klienci mogą do tego podejść niezbyt chętnie. 

- Klienci to ostatnie i najważniejsze ogniwo. To oni decydują, jakie pojazdy będą kupowali - dodaje J. Faryś. - Ważne jest abyśmy od początku przekonywali klientów, że jest to rozwiązanie dobre, że warto w to wejść. Najgorzej, jeśli mówiąc kolokwialnie sparzą się i kupując tą nową mobilność okaże się ona dla nich niesatysfakcjonująca. To duża praca. To także przekonanie kierowców w imię pewnych oczekiwań społecznych. Chcemy mieć czyste powietrze, nie chcemy globalnego ocieplenia. To jest część tego rozwiązania abyśmy my, nasze dzieci, wnuki, prawnuki żyli w znacznie lepszym świecie  - podkreśla. 

Karać, czy zachęcać? Jak przekonać Polaków do zmiany pojazdów na nowsze?

Prezes PZPM zaznacza przy tym, że jest zdecydowanym przeciwnikiem odgórnych zakazów zmuszających do skorzystania z określonych pojazdów: - Nie chcę mówić o sytuacji,  w której ustawodawca czegoś zabrania, bo wtedy akcja rodzi reakcję. Nie tędy droga. Jestem przeciwnikiem zakazów i nakazów. Znacznie lepiej przekonać kogoś do pewnych zachowań, niż czegoś zabronić. 

Nie jest tajemnicą, że w Polsce nie brakuje starszych pojazdów, a samochody napędzane paliwami alternatywnymi w dalszym ciągu stanowią niewielką część rynku. Zdaniem J. Farysia brakuje zachęty, która zmobilizowałaby kierowców do sięgania po młodsze roczniki. - W ostatnich latach aż cztery razy do Sejmu trafiał projekt zmiany systemu podatkowego na promujący pojazdy bardziej przyjazne środowisku, ale praktycznie zawsze przepadał w trakcie trzeciego głosowania. Oznacza to,  że wszystkie siły polityczne zgadzają się z tym, że to jest złe, ale nikt nie ma odwagi, aby się z tym zmierzyć - powiedział. 

Niejednokrotnie, jako powód niskiej popularności samochodów innych niż spalinowe podaje się poziom zamożności Polaków w stosunku do cen takich aut. Jak udowadnia jednak nasz rozmówca niekoniecznie musi być to przyczyną takiej sytuacji: - Park w Polsce jest stary i on niestety w ostatnich latach się starzeje. Co najmniej 1/3 pojazdów w Polsce rejestrowanych po raz pierwszy to samochody starsze niż 10 lat. Niekoniecznie jednak Polaków nie stać na zakup nowszych samochodów. Nie mówię o nowych, ale o nowszych. Spójrzmy na sytuację w Czechach. Jesteśmy podobnym krajem, może Czechy są trochę zamożniejsze. Czesi kupują proporcjonalnie dużo mniej używanych samochodów. Więc argument, że Polaka nie stać nie jest argumentem - podkreśla J. Fatyś. 

Sposobem na zmianę miałby być system podatkowy, premiujący kupujących nowsze samochody. - Zawsze powtarzam, że zakup 18-letniego, czy 20-letniego pojazdu z sześciolitrowym silnikiem to nie jest konieczność żeby być mobilnym. To jest po prostu fun. Jeżeli zatem ktoś chce sobie sprawić taką przyjemność to niechże to będzie opodatkowane mocno. Jeżeli z kolei będziemy mieli nisko opodatkowane samochody kilkuletnie, 6-letnie na przykład, ze stosunkowo małymi silnikami, to jest podstawa mobilności. I każdy, kto mieszka w mniejszym ośrodku miejskim czy na wsi i musi mieć samochód może takie auto wybrać. Ale jeżeli on chce wybrać 20-letni samochód z 6-litrowym silnikiem to nie jest już konieczność mobilności. To jest pewnego rodzaju chęć sprawienia sobie przyjemności, a przyjemności jak wiemy kosztują - zaznacza prezes PZPM. - W związku z tym mądrze skonstruowany system podatkowy będzie wspierał tę wymianę samochodów. Ci najzamożniejsi, nie jest wykluczone, a nawet bardzo prawdopodobne, wybiorą inny niż czysto spalinowy silnik. To jest droga. Nie karzemy, nie zniechęcamy, nie represjonujemy, tylko budujemy system podatkowy, który zachęca klientów do tego, aby sięgnęli po nowszy samochód  - dodaje na koniec.